Odpowiedź forum utworzona
-
AutorOdpowiedzi
-
27 maja 2018 o 10:18 #53447ShakuahiUczestnik
Nie byłoby mnie takiej jaką jestem bez Stephena Kinga i J.K. Rowling. O obu autorach tyle już napisano, że w sumie nie ma sensu bym jeszcze ja się siliła na dodatkowe rekomendacje.
Czytam bardzo różne rzeczy, więc poniższe rekomendacje to będzie istny miszmasz gatunkowy.
- Saga Księżycowa Marissy Meyer, pierwsze dwa tomy, Cinder i Scarlet (z czterech chyba) wyszły po polsku. Gatunkowo to chyba jest Young Adult, tak w skrócie autorka na nowo opisała klasyczne baśnie (Kopciuszek, Czerwony Kapturek) przenosząc je do dalekiej przyszłości i dodając m.in. dużą inspirację Czarodziejką z Księżyca. Literatura lekka i przyjemna, ale bardzo fajnie napisana.
- Bielszy odcień śmierci, Bernard Minier – to też jest pierwszy tom serii, ktoś tam wcześniej pisał o kryminałach, powiem tylko, że to jeden z moich ulubionych gatunków i dawno nie czytałam tak dobrego kryminału (a czytam ich naprawdę wiele)
- Pan raczy żartować, Panie Feynman, Richard Feynman – przezabawny zbiór wspomnień noblisty, Richarda Feynmana.
- Amerykańscy Bogowie, Neil Gaiman
- Warto spróbować Pilipiuka i jego Jakuba Wędrowycza, nie do wszystkich przemówi jego poczucie humoru, ale jak już przemówi… 😉
Miałam w planach troszkę tu więcej popisać, ale mój pies zaplanował sobie spacer więc muszę swoje dalsze rekomendacje przełożyć na inną porę. 😉
26 maja 2018 o 20:00 #53334ShakuahiUczestnik15 maja 2018 o 17:44 #51326ShakuahiUczestnikTo ja sobie luknę do mojego zeszyciku snów, który nieco chaotycznie prowadzę.
Mi się często śni, że umieram albo jestem bliska śmierci – raz śniło mi się, że rozpadałam się na atomy i musiałam chodzić w takiej bardzo drobnej siatce metalowej żeby się nie rozpaść całkiem, innym razem wybierałam sobie trumnę, spakowałam do niej książkę, latarkę i coś do słuchania muzyki i dopiero jak mnie zakopali żywcem to tak sobie pomyślałam w tym śnie, że chyba jakbym miała umrzeć to już bym umarła więc może ten pogrzeb był pochopny.
Raz śniło mi się, że hodowałam kokainę. W dosyć specyficzny sposób, bo na ogromnej powierzchni rosła bardzo, bardzo zielona trawa, która wydzielała coś na kształt łupieżu. I ten łupież się wyczesywało i tak powstawała kokaina. Tylko jak każdy przedsiębiorca, tak i ja miałam problemy ze swoim biznesem. Ludzie mi ciągle wbijali na pole i kładli się na trawie i wdychali cały proszek. Nawiasem mówiąc kolorystyka snu była piękna (zieleń trawy, biel narkotyku i błękitne niebo aż po horyzont).
Inny sen – Jest początek II wojny światowej, ten taki iście filmowy moment ciszy przed burzą. Stoję na środku izby w opuszczonym domu (piszę izby, bo to bardziej była chata z Muzeum Wsi Lubelskiej niż współczesny dom), wszystko przygotowane na najazd Niemców (cokolwiek to znaczy) i tylko w garści trzymam trzy pierścionki, które mają dla mnie niezwykłą wartość sentymentalną. I w pewnym momencie kamera się obraca i okazuje się, że jednak sama nie jestem – wzdłuż ściany przechadza się w te i wewte Hitler. Wygląda całkiem poczciwie jak na… no wiecie, Hitlera. I się go pytam czy nie zna jakiejś dobrej kryjówki żeby schować te trzy pierścionki i żeby przetrwały one wojnę w ukryciu. On się uśmiecha i mówi, że dobrze, że jego pytam, bo on jak nikt inny wie gdzie nie szukają skarbów naziści (no raczej) i podaje mi kilka patentów, z ogromną troską zapewniając mnie, że osobiście dopilnuje aby jego ludzie nie szukali niczego tam, gdzie ukryję swoje kosztowności. I tylko na koniec dodaje (z tą taką przepraszającą miną 'cóż ja biedny żuczek zrobię, sama wiesz, formalności’) „tylko się pośpiesz, bo moi ludzie zaraz przyjadą i zabiorą cię do obozu”.
A ledwie klika nocy temu miałam taką senną incepcję – śniło mi się, że miałam powracający sen, którego znaczenia do końca nie potrafiłam zrozumieć. I tak chodziłam i myślałam, aż pewnego dnia przechodząc obok kiosku zobaczyłam na jednej z okładek twarz mężczyzny, która wydała mi się znajoma. Kupiłam gazetę i wyczytałam, że jest to jakiś nowy gorący aktor, nawet pamiętam, że nazywał się Matthew Boone i do kina wchodził jego najnowszy film, coś w stylu Kompanii Braci. I ten widok jego twarzy uświadomił mi, że on również jest w tym powracającym śnie i zaczęłam rozkminiać, że to jakieś wspomnienie z mojego wczesnego dzieciństwa więc pobiegłam do rodziców z gazetą i masą pytań. Rodzice od razu wiedzieli o co chodzi – okazało się, że gdy byłam małym dzieckiem, to poprosili tego aktora żeby uczył mnie pływać. I tak uczył tygodniami aż pewnego dnia tata odkrył, że jego metoda nauczania polegała na tym, że jak źle pływałam to łapał mnie za głowę i trzymał pod wodą kilka-kilkanaście sekund. Na tym się skończyła moja pływacka edukacja i jego znajomość z rodziną. Ostatnią scenką z tego snu, jaką pamiętam jest jak opowiadałam koleżankom, że sam Matthew Boone mnie topił gdy byłam dzieckiem.
14 maja 2018 o 20:59 #51070ShakuahiUczestnikApaszki i broszki
13 maja 2018 o 21:53 #50767ShakuahiUczestnik- Pogoda w każdym świecie, zależna od jego charakterystyki (w Oazie Zdrój długie lata, praktycznie brak zimy, gdzieś indziej odwrotnie).
- Poparzenia słoneczne latem, przeziębienia zimą
- Nieprzewidywalne zjawiska pogodowe (burze, susze, zamiecie śnieżne)
- Simorośl, ale taka sensowna a nie te pitu-pitu z eventu
- Sporty letnie/zimowe
- Pogoda wpływająca na ogrodnictwo (latem susza + obowiązek podlewania, zimą wiadomo, szklarnia albo narka pomidorki)
- Niech to będzie ładne, niech to będzie fajne
- Pory roku powinny znacznie wpływać na życie Simów, żeby faktycznie było tak, że pewne rzeczy są niemożliwe latem a inne zimą
W zasadzie to nie tyle mi zależy na konkretnych bajerach związanych z porami roku (festiwale te, co były w trójce na przykład mi wiszą) co o funkcjonalnym systemie pogodowym (żeby to miało ręce i nogi), który by stał się nieodzownym elementem gry i był rozszerzany w kolejnych dodatkach (nie o elementy, które powinny znaleźć się już w DLC Cztery Pory Roku rzecz jasna).
6 maja 2018 o 19:35 #48919ShakuahiUczestnik@agathea Ja właśnie pobrałam sobie ten domek i zamierzam stworzyć kilka simów- wyrzutków, którzy zajmą porzucony dom w Forgotten Hollow i spróbują go wyremontować nie zabijając się nawzajem w międzyczasie. Planuję im wyzerować budżet i oczywiście początkowo nikt nie będzie chciał ich zatrudnić więc póki nie doprowadzą się do ładu to będą mogli przeżyć jedynie dzięki własnej zaradności.
4 maja 2018 o 18:36 #47731ShakuahiUczestnik- MC Command Center, wiadomo
- UI Cheats Extension
- Show Sim Info
- English Names for Everyone
Jest jeszcze The Plum Tree App, nie tyle mod, co stronka, na której można tworzyć drzewa genealogiczne rodzinek, tylko niestety brakuje mi troszkę samozaparcia żeby wszystko na bieżąco aktualizować, dałabym się pokroić za mod, który automatycznie by ściągał dane z gry i tworzył takie coś:
https://www.theplumtreeapp.com/public.html#5a6ca62467386e6721b4ba6c2 maja 2018 o 18:15 #46831ShakuahiUczestnikJa też się podpinam pod gratulacje! Dłuugo czekaliśmy na społeczność, ale też dzięki temu nie wiem jak Wy, ale ja czuję się od razu jak w domu, wśród samych swoich. 🙂
2 maja 2018 o 17:38 #46803ShakuahiUczestnikMam rodzinkę, którą robię wyzwanie wielopokoleniowe, aktualnie czwarte pokolenie wchodzi w okres dzieciństwa. Jak pisali poprzednicy, mi również szybko się nudzi taka rozgrywka, więc gram na zmianę kilkoma oddzielnymi save’ami – na jednym moja wielka rodzina, na drugim wampir-lekarz, a na trzecim wesoły misz-masz.
2 maja 2018 o 17:28 #46798ShakuahiUczestnikDługo byłam przeciwniczką modów, głównie przez to, że irytował mnie nieustanny obowiązek ich aktualizacji z każdym kolejnym update’m gry. A potem nastała miłościwie nam panująca Czwórka i… cóż, zbyt wiele mody dają bym mogła je ot tak lekceważyć.
-
AutorOdpowiedzi