Strona Glówna Fora SPOŁECZNOŚĆ Blogi użytkowników The Sims: Claystorie

ostatnio zaktualizowano przez ArtSim 4 lata, 5 miesięcy temu
5 uczestników
45 odpowiedzi
  • Autor
    Odpowiedzi
  • #71215
    Claymora
    Uczestnik

    Sul sul!

     

    Wheee! Bardzo mnie to cieszy ArtSim

    Praca nad historią Endymiona idzie pełną parą. Mam nadzieję, że jeszcze udaje mi się tworzyć kryminalny nastrój owiany tajemnicą. Jeśli nie, to wiedzcie staram się.

     

    Niestety z dalszej części pamiętnika nie dowiedział się nic o Vladislausie, prócz przypuszczeniach Marii na temat przesyłanych simoleonów bardzo systematycznie z pozdrowieniami od ?dobrodusznego?. Czuła, że brat czuwał nad nią oraz jej rodziną. Ciekawym wątkiem okazała się również miłość do swojego synka ? Endymiona. I właśnie tutaj nastolatek zakończył czytanie. Zamyślił się, a jako że do głowy przychodziły mu dość dziwne przypuszczenia, postanowił zajrzeć do drzewa genealogicznego Straudów pchany przeczuciem. Odnajdując strasznie długi pergamin spokojnie schodził coraz niżej kierując się spokojnie po gałęziach idących od Marii. W pewnej chwili oniemiał. Znalazł tam swoich krewnych oraz ojca i matkę, jak i widocznie dopisanego siebie. Zrozumiał, że jest potomkiem Straudów, więc również w jakimś sensie był rodziną Vladislausa.

     

     

    Znając prawdę powrócił do chęci rozmowy z opiekunem. Chciał coś zrozumieć. Czy dobra wola wobec niego nie jest dziwną zachcianką starego wampira? Czyżby Straudowi naprawdę zależało na rodzinie? Miał tyle pytań. Za nim jednak postanowił spróbować z nim porozmawiać, usiadł spokojnie w koncie biblioteki uśmiechając się do siebie. W końcu nie był sam, miał jakąś rodzinę. Poznał nawet swoje korzenie, czego niektórym nigdy nie udaje się odkryć. W jakimś sensie szczęśliwy zaczął zastanawiać się nad wielką niewiadomą jaką był opiekujący się nim wampir.

     

    Pod wieczór idąc do niego z głową zapchaną pytaniami. Gdy ten nie odpowiadał na pukanie w drzwi komnaty, Endymion postanowił użyć ostatecznej broni, którą zdobył ? zapytał o Marię. I wtedy wampir zareagował. Wychodząc ze swej krypty dość niezadowolony kierując się do pokoju z organami piszczałkowymi. Grając mroczną melodię postanowił najpierw uspokoić się, po czym opowiedzieć w paru zdaniach o swojej przeszłości.

     

    Jak swoją historię przedstawi Staud? Czy naprawdę został piratem? Jak stał się wampirem?

     

    Ciąg dalszy oczywiście nastąpi…

    Spodziewaliście się, że Staud jest bardzo dalekim krewnym Endymiona?

    Co myślicie o Marii?

     

    Dagg dagg!

    #71223
    ArtSim
    Uczestnik

    Jak Vladislaus który jest wampirem nie żyje?!

    #71242
    Claymora
    Uczestnik

    ArtSim on uznał się za zmarłego xD przemiana w nieumarłego itp.

    Ten kolorek nałożyłam by wyglądało tajemniczo. W końcu nikt nie żyje tyle wieków.

    #71447
    Claymora
    Uczestnik

    Sul sul!

     

    To było bardzo dawno temu, zaczął jakby miał zacząć snuć opowieść na dobranoc. Wspomniał o problemach finansowych swojej rodziny i zarazie jaka wybuchła, przez co stracił rodziców. Pozostając całkiem sam z młodszą siostrą. Nie miał pojęcia jak ma tak szybko wydorośleć. Był młodzieńcem który miał w pstro w głowie. Chciał się bawić, poznawać ludzi i mieć przygody z opowieści opowiadanych przez ojca. Nawet pragnął miłosnych zawodów i upijania się za dania i nocy. A tu się okazało, że został z długami rodziców i dzieckiem. Przez kilka lat dawał sobie jakoś radę, odmawiając sobie wszystkiego. W końcu poznał w jakiejś melinie Kapitana Davy J. Piarl’a, pełnego życia człowieka, który pokrótce przedstawił mu jego punkt widzenia. Straud zrozumiał jakie żałosne życie prowadzi, a jakie przygody czekają jeśli tylko wyruszy wraz z nim.

     

     

    Dotarło do niego również, że jego siostra nie jest już dzieckiem. Mając głowę pełną sprzeczności dał sobie czas na zastanowienie się. Wracając do domu Maria oznajmiła mu, że dostała pracę i będzie pomagać finansowo. To przyszło samo. Vladislaus z samego rana zostawił po sobie tylko list i postanowił wyruszył wraz z załogą Piarl’a. Pierwsze miesiące były bardzo ekscytujące, nie miał czasu zamartwiać się o los siostry. Nie miał bowiem nawet czasu się wyspać. Ciągle coś się dział, a to sztorm, a tu potwór morski atakował lub atakowanie handlowców czy walka z flotami wojskowymi.

    Po roku wszystko się zmieniło, życie w ciągłym biegu stało się męczące. Walki i niekończące się bolące blizny zaczęły doskwierać. Straud postanowił wrócić na ląd, ale obiecanki Davy J. o ostatniej wyprawie po wielkie bogactwo jakoś skusiły omamionego simoleonami Vladislausa.

    Dał się wciągnąć w wyprawę z której nikt żywy nie wrócił. Tak się zakończyło plądrowanie i szczęśliwy powrót do Marii.

    Wspomniał również o tęsknocie za domem oraz każe jaka spotkała całą załogę za niewybaczalne czyny. Kara śmierci okazała się najłagodniejsza dla niektórych, bo za najsurowszą uznał zmianę w plazmopijcę. Wieczne życie jedynie po zachodzie słońca, samemu ? dla bezpieczeństwa.

     

    Za jakie czyny piraci otrzymali klątwę wampiryzmu? Kto był tak potężny by przemienić zwykłych simów w plazmopijców? Czy Straud wyjawi tę tajemnicę Endymionowi?

     

    Ciąg dalszy oczywiście nastąpi…

     

    Jeśli chodzi o obrazek to wzięty jest z prezentacji modyfikacji statku do TS3.

    Dagg dagg!

    #71448
    ArtSim
    Uczestnik

    Tu groźny pirat z surową miną a także Sim z komicznym garniturem z dzielnicy mody? Kolejna wspaniała powieść, która aż się prosi do nawiązania do skrzyni z wraku Sulańskiego statku (taka sugestia, jakby coś?)

    #71846
    Claymora
    Uczestnik

    Sul sul!

     

    Dzięki ArtSim dałeś mi pewien pomysł, by bardziej urozmaicić  historię. Wielkie dzięki!

     

    Niestety historia nie urzekła jakoś specjalnie Endymiona, którego bardziej interesowało, kto miał taką moc by rzucić klątwę. Czego Hrabia nie miał zamiaru mu zdradzać ? tak samo faktu, co uczynili piraci. Jednocześnie padło również pytanie, czy w jakiś sposób wspierał Marię, w końcu pisała coś o przypuszczeniach w swoich pamiętnikach. Tu akurat się nie pomyliła. Vladislaus przyznał, że wspierał siostrę do jej śmierci, później nie wtrącał się – był tylko obserwatorem. I dokładnie spisywał dzieje rodziny, czasem bywało to problematyczny, ale nie narzekał na zajęcie.

     

    Spytany o pomysł stworzenia Forgotten Hollow, odpowiedział krótko. Musiał gdzieś istnieć, mieć gdzie jeść oraz dać dom podobnym sobie. Mimo trzymania się dla bezpieczeństwa z daleka od śmiertelników pragnął żyć w społeczności. Początkowo. Z czasem wszystko się zmieniło. Przyznał, że bycie nieśmiertelnym z latami robi się problematyczne. Głównie gdy ma się pod sobą inną kreatury, które mają inne zdanie od niego ? bardziej uczłowieczone. Czego on nie potrafił zrozumieć, a nawet nie chciał. Według niego z jedzeniem nie można się przyjaźnić i basta! A pakiety plazmy wynalezione stosunkowo niedawno smakowały niczym substytuty gorszej jakoś ? nie posiadały wyrazistego posmaku emocji połączonej ze strachem ofiar. Hrabia był po prostu potworem.

     

     

    Dzięki wielogodzinnym rozmową na temat wampiryzmowi oraz innych aspektach życia po śmierci – Endymion bardziej zbliżył się do Hrabiego. Zaczął w jakiś sposób nawet rozumieć jego podejście do simów lub brak umiejętności czy też samej chęci zbliżania się do śmiertelników. Odtąd każdego wieczora siadali razem i rozmawiali całymi nocami. W tym czasie plazmopijca widział w nim rządnego przygód samego siebie sprzed wielu wieków. Dzięki czemu związał się z nim wyjątkowo mocno mimo śmiertelności chłopaka.

     

    Za dnia oczywiście nastolatek był zmuszony normalnie funkcjonować, by uczyć się jak na młodego dżentelmena przystało. Uczył się na dworze dzięki wielkiemu wkładowi nauczyciela, który codziennie starał się mu wbić do głowy potrzebną wiedzę. Z czasem nawet wspominał o studiach, gdzie poznałby świat i innych młodych ludzi. Nie życzył mu nawet w złości za częste lenistwo, by został się więźniem dworu jak jego stryj.

     

    <b>!</b> Właśnie, każdy w okolicy był święcie przekonany, że Vladislaus jest stryjem Endymiona. Dlaczego? Raczej podejrzanym byłoby przygarnięcie chłopca bez większej przyczyny znając Hrabiego i jego stosunek względem innych simów.

    Wypuszczenie plotki do trudnych nie należało, a skutecznie utrwaliło kłamstwo. Jednocześnie broniąc śmiertelnego krewnego Strauda, który był narażony na niebezpieczeństwo względem innych plazmopijców.

     

    Czy Endymion zdoła powiedzieć stryjowi o chęci pójścia na studia? Jak zareaguje Straud na propozycje nastolatka o opuszczeniu go? Jaki mroczny sekret skrywa wampir? Jakie plany wobec Endymiona ma Vadislaus?

     

    Ciąg dalszy oczywiście nastąpi…

     

    Dagg dagg!

    #71849
    ArtSim
    Uczestnik

    <p style=”text-align: left;”>Ciekawe ?</p>

    #73033
    Claymora
    Uczestnik

    Sul sul!

     

    W końcu wena wróciła i może nastąpić dalsza część historii. ^^

     

     

    Mimo swoich planów związanych z pójściem na jeden z uniwersytetów w Windenburgu dla młodych dżentelmenów jak radził mu jego nauczyciel. Endymion nie zaprzestał poszukiwań związanych z sekretem Strauda. Nie potrafił od tak zostawić tej sprawy nie dowiedziawszy się, czym jest istota lub przedmiot na tyle potężny, by zabić ale nie pozwolić umrzeć. Nie mieściło się to w głowie nastolatka, który spędzał wiele godzin nad książkami, papirusami czy zwyczajnie przeglądał notatki dostępne nadwornej bibliotece rodziny. Posunął się nawet do licznych pytań zadawanych dość dyskretnie profesorowi, byleby natrafić na jakiś mocny trop. Niestety bez większych rezultatów.

     

    Nie poddał się. Postanowił znaleźć odpowiedź na nurtujące pytania z pomocą Hrabiego czy też bez niego. W tym celu postanowił podjąć pewne kroki, które wymagały od niego niemałej odwagi. Rozmowa ze Straudem – budziła pierwotne lęki, przeraźliwy strach, którego nie umiał opanować przez kilka tygodni nim zdołał to jakoś opanować. Każde słowo jakie miał wypowiedzieć przećwiczył przed lustrem milion razy, a jednak czuł pewnego rodzaju niepokój.

     

    Kiedy przyszedł wieczór, a słońce schowało się za horyzontem budząc wszelkie mocne istoty z mocnego snu. Endymion zszedł spokojnym krokiem do podziemi, gdzie znajdowało się leże wampira, którego wieko trumny właśnie miało się otworzyć. Siadając w pobliżu organ czekał powtarzając w myślach ułożoną regułkę. W momencie pojawienia się Vladislausa tuż przed nim z wyraźnie zaciekawionym spojrzeniem, Endymion zaniemówił. Wszystko zapomniał, wyglądem przypominał przerażoną rybę łapiącą powietrze, co rozbawiło nieumarłego.

     

     

    Ku wszelkim myślą o kompletnej porażce, Staud rozpoczął rozmowę ? a raczej monolog. Tyczył się on pewnych przemyśleń na temat niedalekiej przyszłości. Te przemyślenia dotyczyły właśnie Endymiona i jego dalszej edukacji. Napomniał nawet o Windenburgu, jakby czytał w myślach nastolatka ? albo słyszał jego dzienne treningi przed lustrem, które echem rozbrzmiewały przez stare rury nie dając mu spokojnie spać.

     

    Po wysłuchaniu monologu, Endymion uśmiechnął się delikatnie jak na dżentelmena przystało, po czym nie mogąc opanować radości wręcz wyleciał po schodach na górę. Tam podskakując cieszył się jak małe dziecko. W końcu miał okazję zwiedzić świat i poznać rówieśników na poziomie, a w tajemnicy odkryć sekret nieśmiertelności.

    Kolejne miesiące zleciały bardzo szybko, a upragnione wrota do tak naprawdę wolności stały przed młodzieńcem otworem. Pożegnanie na parę dobrych lat nie należało do najłatwiejszych, ale poradzili sobie bez większych scen. Podanie ręki wystarczyło. Karoca zabierając Endymiona ruszyła z opóźnieniem, dzięki czemu zdołał jeszcze dokładnie przyjrzeć się stryjowi oraz dworowi. Pragnął zapamiętać każdy szczegół, chciał to wszystko mieć w sercu i nosić codziennie przy sobie na wypadek gorszych dni.

     

    Co czeka Endymiona na uczelni? Czy odkryje tajemnicę?

     

    Dagg dagg!

    #73034
    ArtSim
    Uczestnik

    Jak ja za tym tęskniłem! A jeśli Endymion odkryje że w zimę mój Sim też pójdzie na studia w czwórce to też będę skakał jak małe dziecko z radości?

    #73340
    Claymora
    Uczestnik

    Sul sul!

     

    Podróż do Windenburga była wyjątkowo długa i zajęła niemal tydzień. Najgorsza ze wszystkiego okazała się przeprawa statkiem. Endymion bardzo źle zniósł ciągłe kołysanie i zapach morskich wód. Dosłownie był to dla niego istny koszmar, ale przeżył. Na miejscu powitało go grono uczniowskie składające się z trzech prymusów uczelni. Trzech wybitnych dżentelmenów i zapowiadających się przeszłych naukowców pomimo swego młodego wieku. Niestety ich maniery nie szły w parzę z wyjątkowością ? jak często byli określani. Względem innych/rówieśników tworzyli trójcę tyranów, nie znających granic przyzwoitości. Wielokrotnie niszcząc zdrowie psychiczne rywali, byleby zostać na samym wierzchołku w hierarchii uczelni. A zwali się następująco: Amadeusz H. Walter ? syn wybitnego kompozytora, posiadającego sporo ziem w Windenburgu. Louis IV de Auvergne ? syn astrologa, który odkrył pewną konstelację. Oraz Jules G.H. de Valois ? syn historyka sztuki, archeologa.

     

     

    Na wstępie byli zafascynowani nowym kolegą doprowadzili go do bram uniwersytetu i zadali jedno pytanie. Endymion szybko ich rozszyfrował, znał już bowiem wiele podobnych zachowań. Wielu tzw. przyjaciół rodziny pokazało swoje prawdziwe oblicze w chwili śmierci jego rodziców. Unosząc się niczym paw zbył ich przekraczając próg terenu uniwersytetu, nie miał czasu na gierki. To zdecydowanie zrobiło z niego wroga numer jeden na liście trójcy. Czy nastolatka to w jakiś sposób ruszyło? On doskonale wiedział, że bez wrogów nie ma zabawy, a to doskonały wiek na zabawę, jak to stwierdził Straud.

     

    Młody Dragoulja był doskonale przygotowany, czy raczej wyszkolony jak być panem własnego losu i iść do celu po trupach. I choć nie zawsze zgadzał się z Hrabią na temat traktowania innych z góry, lub co gorsza robactwo to… istniały przecież pewne wyjątki. I z takim przekonaniem przystąpił do nauki. Początki jak zawsze okazały się bardzo trudne i nie chodziło o zdobycie pozycji czy nawet uznanie. Poziom nauczania okazał się bardzo wymagający, Endymion musiał skupić się w stu procentach na zajęciach, dodatkowych godzinach w bibliotece uzupełniając braki. Czas leciał nieubłaganie z czasem całkowicie go to pochłonęło.

     

    Nigdy jednak nie zapomniał o zagadce do rozwiązania, musiał tylko znaleźć sposób jak swoją obsesję wplątać/powiązać z nauką. Nie należało to do najłatwiejszego zadania i często zabierało mu to sen z powiek. Nie mógł w końcu zawieść Strauda. Nauka nie była darmowa. Tym bardziej przykładał i starał się osiągnąć dobre wykształcenie. Po roku był nawet pewny jak osiągnąć swój cel.

     

    Na jaki pomysł wpadł Endymion? Czy będzie ryzykowny?

     

    Ze względu na ciekawsze wątki historii, czas na uczelni będzie opisany do całkowitego minimum.

     

    Dagg dagg!

    #73570
    Claymora
    Uczestnik

    Sul sul!

     

    Po doszlifowaniu wszelkich niepewności ogłosił szanownej radzie uniwersytetu czym chciałby się zająć i czemu poświęć dalszą naukę. Czym niestety ich rozczarował. Endymion uznał, że pragnie podróżować oraz zająć się całkowicie na poważnie literaturą. I choć to było idealne wyjście z sytuacji to jednak świadomość, że byłby lepszym chemikiem trochę go zadręczała. Na szczęście miał lekkie pióro i ogromną wyobraźnie, jak i niejedną przeczytaną książkę za sobą. Znał podstawy, resztę załatwiał urokiem ? co mianowicie? Otrzymanie dotacji na wyjazdy oraz dostęp do nieograniczanego zasobu bibliotek różnych otoczeń. Po osiągnięciu pierwszego sukcesu związanego z licznym zbiorem opowiadań o plazmopijcach i zagadkową siłą niszczącą wszystko na swojej drodze oraz pięknymi opisami krajobrazów ? czym urzekł opiekuna. Endymion dostał trzy lata na stworzenie historii, którą oczaruje wszystkich i zagwarantuje sobie dyplom.

     

    I tak młody dżentelmen pochłonięty uzyskaniem odpowiedzi rozpoczął podróż pełną bólu głowy, zawirowań żołądka i brudzenia każdego obszaru okrętu wymiocinami. Życie nie było już tak proste, ale musiał to przezwyciężyć. Tym bardziej kiedy kilka miesięcy wcześniej całkiem przypadkowo odnalazł idealnie pasujący fragment układanki. Opisy Strauda dotyczące miejsc zrabowanych przez Kapitana Davy J. Piarl’a pokrywały się z opisami wielu handlarzy. Wszystkie opowiadały o całkowitym zniszczeniu szlaku handlowego przez piratów. Wiele portów zamknięto, wiele wiosek przybrzeżnych zostało doszczętnie spalonych. Opisy były bardzo drastyczne, zawierały dokładne wyliczenia w ofiarach oraz zrabowanych towarach. Jednak ich znajomość pomogła odnaleźć punk zaczepienia, z którym Endymion odnalazł skrawek fotografii ukazujący pewną zapomnianą wyspę. Legendy z nią związane dały początkującemu pisarzowi nadzieję.

     

     

    Podróż trwała wiele miesięcy podczas których Dragoulja miał ogromną okazję popamiętać swój wybór. Nie poddając się o dziwo – dzielnie walczył z chorobą morską, choć zdecydowanie spowalniało to pisanie.

     

    Czy Endymion odnajdzie Sulani? Czy wytrzyma wszelkie objawy chory morskiej? Czy rozwiąże zagadkę?

     

    Dagg dagg!

    #73573
    ArtSim
    Uczestnik

    Bardzo fajne! A nowe wygląd Endymion a jest bardzo ładny?

    #73864
    dzidziak86
    Opiekun forum

    @Claymora to jest jedna z najlepszych i najciekawszych historii jaką czytałam 🙂 Nadrobiłam wszystko i czekam na więcej. Z przyjemnością poznaje się kolejne etapy odkrywania zagadki i przygody, które temu towarzyszą. Super! 🙂

    #74200
    Claymora
    Uczestnik

    Sul sul!

     

     

    Przepływając ocean nie od razu natrafił na odpowiednią wyspę, ale za to zwiedził trochę świata. Udało mu się nawet dotrzeć do starych zapisków opisujących poszukiwanych piratów sto lat temu. Znał ich dokładną trasę oraz ich rabowane zapasy, dzięki czemu wyliczył kolejne miejsca na mapie. Po półtorej roku miał niemal wszystkie informacje jakie można było zebrać bez pomocy Strauda. To zaprowadziło go do archipelagu Sulani ? na niezwykle wymagających wodach.

     

    Odnalezienie archipelagu graniczyło z cudem, bowiem krążące legendy o potworze morskim strzegącym wysp bardzo dobrze zatuszowało dokładne położenie na oceanie. Jednak to nie zniechęciło młodego podróżnika. Dzięki pomocy wielu ksiąg oraz konsultacji z niejednym kapitanem w końcu wyrysował kurs. Wyprawa naprawdę nie należała do najłatwiejszych. Pierwsza próba skończyła się poważnym uszkodzeniem statku przez niespodziewane skały niewidoczne dla ludzkiego oka. Druga próba zakończyła wyprawę kiedy okręt wpłynął w wir, zatapiając go i zabijając połowę załogi. Jakimś cudem Endymion przeżył trafiając na czas do szpitala. Co wydało się niewytłumaczalne dla ludzi, którzy go znaleźli na plaży wyspy oddalonej o kilkaset kilometrów od miejsca zdarzenia.

     

    Wracając do zdrowia nie mógł również uwierzyć, jak jego kufer z wszelkimi zapiskami, notatkami i połową maszynopisu książki ? co jest wyjątkowo bezcenne nie zatonął, a podryfował za nim. To wszystko nie trzymało się kupy, to nie miało sensu. Endymion jeszcze bardziej popadł w szaleństwo związane z zagadkowym archipelagiem. Pół roku starał się dojść do siebie jak i znaleźć odważną załogę do wznowienia podróży. Na szczęście znaleźli się śmiałkowie, co ciekawe dość nietypowi. Okręt którym pływali po oceanach również był całkowicie oderwany od rzeczywistości, ale to nawet lepiej. Chyba.

     

    I w oto taki sposób Endymion poznał księżniczkę Cordelię Thebe oraz jej Eppsilona – okręt podwodny, którym przemierzała wszelkie wody. Zwiedzając przeróżne lokacje przybrzeżne oraz przeżywając najrozmaitsze przygody wraz z załogą. Sposób bycia jak i umiejętności sprawiły, że młodzieniec szybko zauroczył się w niej, nie odstępując nawet na krok. Zadawał wszelkie możliwe pytanie zaciekawiony jej osobą, czego nie popierała służba. Sama księżniczka natomiast dobrze bawiła się opowiadając o swoich przygodach, oczywiście pozostawiła wiele niedopowiedzeń, by być w jakiś sensie tajemnicza. To sprawiło, że stała się jedną z postaci w książce Endymiona.

     

     

    Wyprawa na archipelag nie trwała tak długo jak to dzieje się w przypadku płynięcia okrętem nad wodą. Nie można nie wspomnieć o zapierających dech widokach podwodnego życia, nieosiągalnym jak na tamte czasy. Tym bardziej książka Endymiona skorzystała o niewyobrażalne możliwości opisów tak realnych, a jednak nieznanych czytelnikowi. Parę tygodni spędzonych na Eppsilonie nie ciągnęło się w nieskończoność, wszystko dzięki zmniejszonym objawom choroby morskiej, towarzystwie uroczej damy oraz przepysznemu jedzeniu, które pozwoliło chłopakowi wrócić do dawnej formy.

     

    Czy Endymiona coś połączy z księżniczką? Czy Cordelia postanowiła wspierać młodego podróżnika do końca jego wyprawy? Czy odpowiedź naprawdę znajduje się na Sulani?

     

    Dagg dagg!

    #74201
    Claymora
    Uczestnik

    Dzidziak86 dziękuję, że jeszcze trwasz przy historii ^^ i miło przeczytać tak pochlebne słowa

    ArtSim, oj jego wygląd jeszcze się będzie zmieniał xD ale też myślę, że ładnie mu tak

Oglądasz 15 wpisów - 31 z 45 (wszystkich: 46)

Musisz być zalogowany, aby odpowiedzieć na ten temat.